Zakupy czyli to co kobiety lubią najbardziej ;) Sutaszowe sznurki mają to do siebie, że się szybko kończą, zatem znów konieczne były zakupy :) A oto ich efekty:
Zastanawiające jest to, że o ile w pierwszej partii najszybciej skończył się brąz, w drugiej zielony, a w trzeciej... niebieski ! No, ale znów mam pełną gamę kolorów i jeszcze kilka kamyczków kupiłam :D
A i jeszcze zrobiłam zakupy u jednej blogowiczki, a mianowicie IQ. W jej pracach urzekły mnie... serwetki! Uwielbiam je i mam do nich słabość (co skutkuje całym ich pudłem;p) No, a ten żółty, francuski rower musiałam mieć (do torebek i toreb też mam słabość ;)). Część zostaje u mnie (na pewno torba!), a coś będzie na prezent dla naszych znajomych w Szwajcarii gdzie lecimy za tydzień :)
A do czego będzie mi służyć ta śliczna torba....
Uporządkowałam mój sutaszowy warsztat i teraz mogę go wziąć w każdą podróż :D
A i już jutro wielkie losowanie, więc jeśli ktoś jeszcze chce się zapisać to zapraszam :)
5 komentarzy:
mój mąż mi zawsze powtarza, że doskonale wie, gdzie jest osławiony punkt G u kobiety - na końcu słowa "shoppinG" :))) A MM powtarzała, że pieniądze szczęścia nie dają - dopiero zakupy :)) I coś w tym jest...
Śliczne masz zdobycze :) A i warsztat jak się patrzy :)
A w warsztacie jakaś robótka się schowała ;) bardzo ładny zestaw kolorystyczny :)
takie zakupy to prawdziwa rozkosz :)
A ja czekam na dostawę filcowej czesanki.My kobietki wiemy co dobre:)A na "pierdołki" buchnęłam mężowi nieużywane pudło wędkarskie:)
Hihi, mam taki sam pojemnik - na drewniane przydasie!
Ewka - uśmiałam się z punktu G! Lecę sprzedać dalej ;D
Prześlij komentarz